sobota, 14 marca 2015

Od Alix

Podeszłam do basiora o maści podobnej do mnie i przytuliłam się do jego łapy. Był to mój starszy brat , Loran. On lekko się uśmiechnął.
-Co wy na to , żeby ta mała miała na imię Alix?-Zapytał. Rodzice spojrzeli po sobie.
-Podoba mi się.-Mruknął tata.
-Pasuje do  niej.-Dodała mama.
***
-Dobra młoda. Co chcesz robić?-Zapytał Loran , siedząc ze mną w jaskini. Nudziliśmy się , reszta rodzeństwa była na ranczu. Ja wolałam być z Loranem.
-Nie wiem. Może idziemy podrażnić łanie z małymi?-Podsunęłam pomysł. Loran wsadził mnie na grzbiet.
-Idziemy do lasu!-Krzyknął Loran do mamy i taty , a potem pobiegliśmy.
-Słuchaj młoda , wyskakujemy na mój znak i biegamy wokół jakiegoś młodego jelonka , a jak zauważy to łania , to uciekamy.-Powiedział Loran.
-Spoko.-Mruknęłam.
-1,2...3!-Wybiegliśmy zza krzaka i zaczęliśmy biegać wokół młodego , bezbronnego i wystraszonego jelonka. Kiedy wydał z siebie skrzek , jego matka od razu nas zauważyła i już biegła w naszą stronę.
-Wiejemy!-Krzyknął Loran , widząc łanię biegnącą z prędkością światła do swojego dziecka. Miałam szybkość jak koń , albo Jess i Leslie. Byłam więc o ociupinę szybsza od Lorana i biegłam przodem.
-Rozdzielamy się!-Wykonał komendę Loran. Ja pobiegłam w stronę stu letniego drzewa , a Loran w stronę gór.


Ktoś?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz