sobota, 7 marca 2015

Od Leslie

Musiałam gdzieś jechać z tatą na Sillu. Ja prowadziłam!
-Gdzie jedziemy tato?-Zapytałam. Tata nie chciał mi odpowiedzieć.  -Zatrzymaj się.-Powiedział w końcu. Zeszliśmy z konia. Ku mojemu zdziwieniu zobaczyłam źrebaka , rasy pinto.
-Spróbuj go oswoić. Mama znalazła go wczoraj. Jej matkę zabito. Jest dzikim koniem. -Powiedział. Podeszłam pewna siebie do małej klaczki.
-Hej malutka. Nie bój się. Jestem Leslie. Twoja mama umarła , i ty umrzesz bez pomocy.-Szeptałam. Spróbowałam dać jej łapę do obwąchania. Powąchała ją , a potem uciekła.
-Spokojnie mała. Nie bój się. Nic ci nie zrobię.-Szepnęłam. Klaczka zrobiła krok na przód , a potem do mnie przykłusowała.
-Dobra klaczka.-Powiedziałam ucieszona i pogłaskałam klaczkę po grzywie.
-Jest twoja.-Rzekł tata.
-Naprawdę?!-Myślałam , że podskoczę do nieba. Adoptowałam dzikiego konia! -Dziękuję tato!-Przytuliłam go. Musiałam potem cały czas iść przy boku małej klaczki , żeby się nie bała.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz