Przygotowywałem się na trening z Kariną.
-Ok. Karina kazała mi zabrać łuk , strzały i miecz.-Powiedziałem sam do siebie. -,,Naszczęście , że Karina na początku nauczyła mnie rozróżniać bronie''-Dodałem w duchu. Spojrzałem na wszystkie bronie leżące na podłodze. Było ich mnóstwo. Łuk i strzały rozróżniłem bez problemu , gorzej było z mieczem. Był z lekko czerwoną końcówką , z lekko czarną końcówką i zwykły sztylet. Wziąłem ten miecz z czarną końcówką. Zaniosłem bronie nad stu letnie drzewo czyli tam , gdzie miałem się uczyć panować nad broniami. Czekałem 15 minut i dopiero wtedy Karina się pojawiła.
-Za wcześnie przyszłem.-Mruknąłem.
-Tia. Przyniosłeś te bronie?-Zapytała Karina.
-Tak. Łuk i strzały oraz miecz z czarną końcówką.-Powiedziałem zadowolony z siebie.
-Miał być sztylet , bo miecz z czarną końcówką miał być na twoje urodziny i...ups...wygadałam się.-Powiedziała. Przejechałem pazurem po MOIM mieczu.
-Jest cudowny. Taki dla władcy czarnej magii...-Powiedziałem.
-Cieszę się , że ci się podoba.-Uśmiechnęła się Karina. Odwzajemniłem uśmiech.
Karina?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz