***
Było dość późno. Wszyscy w watasze złotej zorzy spali . Oprócz mnie. Wymknęłam się z jaskini do Mistrala.
-Cześć Mistralu...-Szepnęłam. Mistral zarżał w odpowiedzi. Wiedział , że to ja. Dosiadłam go na oklep i postanowiłam wybrać się na przejażdżkę w góry. Wybrałam dość stromą ścieżkę , niepotrzebnie. Mistral się trochę zmęczył , ale walczył dalej. Postanowiłam zatrzymać się w małej jaskini , ukrytej między skałami. Wejście było dość duże , żeby zmieścić Mistrala. Obaj byliśmy zmęczeni. Usnęłam , ale potem obudził mnie jakichś odgłos. Jakby łańcuchów. Przeraziłam się nieco , chociaż wiedziałam , że duchy nie istnieją. Nagle zobaczyłam w ciemnościach niebieskie oczy , a po oświetleniu blasku księżyca , granatową waderę:

-Jestem Karina , bogini duchów. Uwolnij mnie.-Powiedziała ostro wadera. Nie wiedziałam czy to dobry pomysł , ale się zgodziłam. Karina była wolna.
-Jak mogę się odwdzięczyć? Byłam tu więziona przez miliony lat.-Mruknęła. Widziałam , że Karina nie jest jak inne boginie. Jest bardziej luzakiem.
-Dołączysz do watahy złocistego płomienia?-Zapytałam bez namysłu.
-Okey , a więc postanowione.-Podała mi łapę na znak zgody.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz